Dlaczego Grzegorz Gerwazy Gorczycki?
W naszych czasach poważne przedsięwzięcia są objęte patronatem wielkich i wpływowych. Mają oni dać gwarancje na przeprowadzenie projektu i zmierzyć się z większym lub mniejszym sukcesem na końcu. My – nauczyciele naszej szkoły muzycznej mamy stale do czynienia z dynamicznym procesem uwrażliwiania dziecka, młodego człowieka na piękno, jakim jest muzyka. Wyzwanie jest poważne. Nikt nie zaprzeczy. Czy możemy liczyć na wpływowy patronat? Czy może jakaś kompania medialna, nadkreskowy holding węglowy, bank jest gotów otoczyć nas swoją życzliwością? …nie?
Na szczęście mamy już swego patrona, który współkształtuje nasz brand. Miejsce zajęte. Wyróżnia on nas z masy innych szkół muzycznych w kraju. Mamy patrona wyjątkowego, niepowtarzalnego. Nie patronuje on dziesiątkom szkół w Polsce. Pochodził z naszej Śląskiej Ziemi i dzięki swojemu talentowi, przymiotom charakteru osiągnął tak wiele.
Grzegorz Gerwazy Gorczycki, syn chłopa, urodził się ok.1665 w Rozbarku (dzisiejsza dzielnica Bytomia). Jak to się stało, że potomek Adama i Anny, poddanych króla Czech stał się jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów? Może to sprawiła pracowitość, chłopski upór, determinacja, poczucie własnej wartości? Był z pewnością człowiekiem, który by i z kamienia chleb wypiekł. Sądzę jednak, że decydujące były przymioty jego intelektu. Jasność umysłu, otwartość na wiedzę, ciekawość świata, inteligencja emocjonalna otwierały mu niejedne drzwi. Pierwszą jego szkołą była prawdopodobnie szkoła przyparafialna. Już tam młody Gorczycki musiał zwrócić na siebie uwagę. Jego pęd do wiedzy skłonił rodziców do podjęcia decyzji o wysłaniu syna na studia do Pragi, gdzie pobierał nauki na wydziale sztuk wyzwolonych i filozofii. Od roku 1683 studiował teologię w Wiedniu. Stał się człowiekiem wszechstronnie wykształconym, gotowym do pełnienia odpowiedzialnych stanowisk. Po powrocie do Krakowa, przyjął święcenia kapłańskie. Wówczas też zmienił rodowe nazwisko Gorczyca na Gorczycki. Wkrótce został wysłany do Chełmna na Pomorzu gdzie oddał się ofiarnej pracy nauczyciela w szkole (tzw. Akademii Chełmińskiej) prowadzonej przez księży misjonarzy. Wiemy, że prowadził tam przy kościele archiprezbiterialnym niewielki zespół wokalno-instrumentalny.
W roku 1694 powrócił do Krakowa, gdzie objął funkcję wikariusza katedralnego, co dawało mu przywilej mieszkania na Wawelu. Dwa lata później został wybrany na spowiednika katedralnego. W roku 1698 został mianowany kapelmistrzem katedry z tytułem Magister capellae musices Ecclesiae Cathedralis Cracoviensis. Muzyce oddał swój talent i wiedzę. Do jego obowiązków należało komponowanie, przygotowywanie utworów innych twórców, dyrygowanie zespołem katedry wawelskiej. Zespół katedralny musiał prezentować wysoki poziom wykonując wymagające pod względem technicznym, fakturalnym utwory G.G.Gorczyckiego. Obok swych muzycznych obowiązków pełnił rozliczne powinności związane ze stanem kapłańskim. W czasie najazdów szwedzkich (1702, 1705) sprawował niezwykle ofiarną służbę wobec ciężko chorych, dbając nie tylko o ich stan duchowy, ale również niósł im pomoc materialną. Ryzykował swoim zdrowiem niosąc chorym wsparcie. Był człowiekiem w pełnym wymiarze.
Nasz patron zmarł 30 kwietnia 1734 roku w Krakowie. Został prawdopodobnie pochowany w kościele Bożego Miłosierdzia na Smoleńsku w Krakowie. Jego osoba została szybko doceniona przez potomnych. W katedrze wawelskiej wmurowano na jego cześć napis „Gemma Sacerdotum” (Klejnot kapłaństwa) doceniając jego cały doczesny dorobek.
Czy można sobie wymarzyć lepszego patrona? Ślązak, Polak wierny Rzeczpospolitej, choć jego rodzinny przysiółek od trzystu lat był pod panowaniem innego królestwa. Oddany swym obowiązkom wobec Kościoła i Polski. Wielki w swym człowieczeństwie, wielki w swym muzycznym talencie. Taka jasna postać jest wzorem zarówno dla uczniów jak i nauczycieli naszej szkoły. Swym życiem pokazuje nam, że dzięki determinacji, uporowi wiele możemy zdziałać. A dzięki jego muzyce dotykamy tej lepszej i szlachetniejszej rzeczywistości. Wybraliśmy dobrego patrona. Dlatego !
Napisane przy Laetatus sum
Marek Kałka